Kamil

Kamil… nie wiem, co pisać. Jest absolutnie nie do przyjęcia. Dlatego zatrudnił się jako kierowca „tirów”, żeby nie być z nami. Wiedział, że tym nas rozwścieczy. Bo lepiej mieć go na oku, niż nie wiedzieć, co nas czeka. W końcu też po kawalerii powietrznej (przekleństwo jakieś).

Kamil nie ma ksywy. Nie życzył sobie. Głównie zajmował się udowadnianiem mi, że jestem „kompletnym zerem” w czym pomagał mu AdaM — bo obaj „robią w linach”. Należy się starać, aby nie poznać Kamila.