Komu potrzeba survivalu…

Istnieje kilka sposobów widzenia tego, co survivalem się zowie:

  • Ogląd człowieka niezorientowanego czyli takiego, co sądzi, że survival jest zajęciem dla kogoś szukającego guza, znajdującego przyjemność w utrudnianiu sobie życia, podczas, gdy wszystko ma się toczyć właściwym torem, kiedy to strażak gasi, ratownik ratuje, kucharz karmi… Taki człowiek boi się pająków, unika pozostania w lesie, kiedy zapada zmrok, cierpi gdy obiad spóźnia się ponad pół godziny, odczuwa brak swoich gadżetów: laptopa, telefonu. Uważa, że skoro płaci podatki (albo ma tatusia i mamusię), to należy mu się. Dlatego wchodzi na jezdnię tuż przed samochodem i wygraża kierowcy. Zawsze wie, że on ma pierwszeństwo. Survival jest mu niepotrzebny, bo płaci podatki i ma tatusia oraz mamusię. I obiad na stole na czas. Jeśli tak nie jest, to na pewno są jacyś winni. Nigdy on sam. Dla niego survival jest zajęciem dla głupców i brudasów, ludzi nieodpowiedzialnych, którzy zamiast zajmować się poważnymi sprawami tego świata, wolą się wałkonić po lasach. Jeśli więc survival miałby mu być potrzebny, to jedynie dlatego, że firma wysłała go na imprezę z „survivalem” w tytule (ale on wie, że to tylko udawanie), albo też doznał życiowego szoku i zapoczątkuje coś nowego (bez pytania mamusi i tatusia)…
  • Ogląd człowieka początkującego czyli pełnego zapału i wiary w siebie, dążącego do radzenia sobie ze wszystkim, z czym inni poradzić sobie nie mogą, a tym samym stojącym nieustannie przed wyzwaniami, z którymi zamierza nie przegrać, gdyż to może naruszyć jego pozycję wśród znajomych. Dlatego zawsze jest przygotowany do tego, by pokazać, że sobie poradzi. Zna każdy parametr nieprzemakalności i oddychalności swojej najnowszej kurtki, długo wybiera nóż przed zakupem wypytując o procent węgla w stali, jej twardość i łamliwość — cały czas operuje znanymi sobie symbolami technicznymi oraz wie, czy bardziej przyda mu się stal szwedzka, czy hiszpańska. Na wszelki wypadek kupuje kilka noży. Przedmioty są jego domeną, znajomych dzieli na tych, co nie mają o tym pojęcia oraz na tych, co mają, a więc można z nimi gadać godzinami o wyższości jednego sprzętu nad innym. Survival jest dla niego idealnym zajęciem, aby błysnąć w tłumie, bo nic innego mu nie pozostało. Albo… jest na dobrej drodze, by odkryć, że warto pójść drogą człowieka poszukującego.
  • Ogląd człowieka poszukującego czyli takiego, który próbuje odgadnąć porządek rzeczy i spraw. Samego siebie ustawia w pozycji służebnej wobec tego zadania — a więc eksploruje, odkrywa, interpretuje, szuka różnic i podobieństw, znajduje zupełnie nowe znaczenia i przydatności. Oprócz świata zewnętrznego może on również dostrzec istnienie świata wewnętrznego, a wtedy otwierają się dla niego nowe możliwości, ma okazję by porównać oba światy, doznać ich wzajemności i w efekcie — by je spoić w jedność. Natchnienie, że to możliwe, by tego dokonać, potrafi zeń uczynić „człowieka zdeterminowanego”. Bywa jednak, że jego służebna postawa zatrzymuje go wśród ludzkich spraw i zamiast odejść w świat determinacji, staje się człowiekiem survivalu, który rozumie w jaki sposób survival przydaje się ludziom. Jakoś to tak bywa, że właśnie wówczas najbardziej przydaje się on… survivalowi.
  • Ogląd człowieka zdeterminowanego czyli występującego w jednej z dwóch swoich ról (a czasem, zdarza się, że w obu naraz). Jedna rola polega na szukaniu dla siebie prawdziwego wyzwania, które określi, czy jesteśmy we własnej ocenie człowiekiem prawdziwym. Bierze się to chyba z przekonania, że życiowe doświadczenie, wewnętrzna siła, poczucie niezależności od swego gatunku, od cywilizacji, od banalnych spraw codzienności, albo okrutnych spraw nazbyt wolnego rynku i nazbyt swawolnej konkurencji — każą odejść w sfery absolutnie niedostępne dla innych (a przynajmniej zbyt trudno dostępnych). Do życia powraca jedynie w przerwach pomiędzy jednym wyzwaniem, a drugim. Bo jego faktycznym życiem, są wyzwania właśnie. Druga rola wynika głównie z reguły przypadku. A pochodzi od tego, że stajemy oto przed wyzwaniem, którego bynajmniej nie szukaliśmy, ani nie wybieraliśmy, i staliśmy się NAGLE zdeterminowani, i to nie na chwilę, ale na długi czas. I musimy sobie stale radzić. A jeśli wygramy, może coś się w nas przestawi?
    Ot… życie.