Właściwie każdy z nas, TY oraz JA, jest samodzielnym bytem. Kiedy najdą nas wielkopańskie fochy, wówczas demonstrujemy światu, że mamy wszystko i wszystkich gdzieś, czyli wisi nam to, mamy na to wyjebane. Użyłem tych sformułowań, ponieważ dotyczą wszystkich bez wyjątku, ponieważ ich dosadność (na początku zawsze raziła) jest jasna, ponieważ są to określenie z różnych epok mego życia, a chciałbym dotrzeć do różnych pokoleń.
Kiedy już nam przejdzie, a nie jest to wynikiem zainteresowań zielarskich, ale wynika raczej z refleksji, wówczas jesteśmy wyrozumiali. Rozumiemy, że ekologia to wiedza o relacjach między różnymi elementami świata naturalnego (a nie: „zdrowe żywienie”, czy też „ochrona środowiska”). I w tym momencie natychmiast powinniśmy myśleć na jeden sposób: wszystko i wszyscy zależy wzajemnie od siebie.
Nieco baśniowo, naiwnie i skrótowo, niemniej jednak bardzo celnie, określił to Rudyard Kipling w swojej „Księdze dżungli”. On właśnie TO miał do przekazania, choć żył w epoce, w której rozmaite humanistyczne hasła jeszcze nie pojawiły się tak wyraźnie. Napisał to w jednym zdaniu: „Ja i ty jesteśmy jednej krwi”.