Kratyzm

potrzebna głowaDążność do utrzymania wpływu, sterowania, panowania przenosi się także na stosunki pomiędzy ludźmi. Mamy to od dzieciństwa, gdy uczymy się, że nasz płacz powoduje przybycie rodziców z odsieczą. Kiedy doroślejemy, nie mamy już atrybutów człowieka bezradnego, ale mimo to wykorzystujemy rozmaite środki, by ktoś załatwił za nas nasze sprawy. Nawet płaczemy. Jeżeli czujemy swoją przewagę, używamy zupełnie innych środków.

Panowanie nad innymi zaczynamy sprowadzać do rozmaitych form nacisku. Najczęściej mówimy wtedy o manipulowaniu ludźmi. Władysław Witwicki, psycholog, określił potencjalne sytuacje, związane z innymi ludźmi. Jego kratyzm *) klasyfikuje emocje w ramach „spotkania człowieka z człowiekiem”. Podstawą klasyfikacji są dwa odczucia:

1) odczucie „mocy życiowej spotykanej jednostki”
2) „odczucie jej wrogiego lub przyjaznego stosunku do mnie”.

To wynik układu hierarchicznego oraz osobistych nastawień, które generują nasze emocje (opracowanie moje):

Jesteśmy
dla siebie wzajem
Oni są wobec
nas
Kierunek
emocji
Czujemy
do nich
Działamy
Manipulujemy
 
 
 
 
życzliwi
 
silniejsi
 

 
 
DO =>

lgnięcie

cześć, wdzięczność „grzejemy się nimi”, potakujemy, chcemy być w kręgu, czekamy darów
 
równi
 
 
przyjaźń
dzielimy się dobrami, wchodzimy w układy, odwiedzamy się
 
słabsi
 
potrzebę opieki troszczymy się, obdarowujemy, pielęgnujemy
 
 
 
 
nieżyczliwi
 
silniejsi
 

 
 
OD => odwracanie się

 
nienawiść
 
boimy się ich, unikamy, obgadujemy, szkodzimy na odległość
 
równi 
obcość, niechęć jawnie dokuczamy, wstydzimy się ich, ścieramy się
 
słabsi
 
pogardę, lekceważenie unikamy, przeganiamy, dokuczamy, prześladujemy

Istnieją także różnorodne inne formy: nieczułości, obojętności, désintéressement.

Chciałbym dodać coś. Zauważałem to u wielu ludzi: inteligentnych i upośledzonych umysłowo, starych i młodych, mających pozycję i zepchniętych na pobocze — jeśli stwierdzali, że „mają do dyspozycji kogoś podległego, kogoś słabego psychicznie”, to wykorzystywali sytuację. Nie wiem, jak ich zakwalifikować.

Dążność do panowania nad innymi, połączona z naszym przekonaniem o własnej doskonałości, może decydować o tym, że narzucamy swoje przekonania i wymagamy mocno określonych zachowań, zaś w wypadku poczucia silnej przewagi stajemy się w tym bezwzględni. W sposób niezamierzony, unikając stresu, dążąc do zachowania własnej sterowności — wpychamy innych w sytuację podporządkowania, utraty autonomii, ustawiamy w pozycji „człowieka, który nie ma nic do gadania”, a zatem… przysparzamy stresu. Zwróćcie też uwagę, jak wiele może zależeć od tego, do której grupy kratycznej zaliczymy kogoś, komu akurat trzeba pomóc. Biada mu, jeśli odnajdziemy go w grupie słabszych i uznanych za nieżyczliwych (może nawet błędnie). Być może biada i nam, jeśli uznamy, że jest on przedstawicielem silnych, którego da się przetworzyć na życzliwego — zamiast spontanicznej pomocy zrobimy coś, co z nas uczyni lizusa i karierowicza…

*) W. Witwicki: Psychologia, t. I, Warszawa 1962